Gwieździsta, gwieździsta noc
Ogniste kwiaty co jasnością płoną
Wirujące chmury w fioletowej mgławicy
Chiński błękit odbijający się w oczach Vincenta.
Tak w języku muzyki Don McLean, amerykański artysta kojarzony z folk rockiem, opisywał jeden z najpiękniejszych i najbardziej znanych obrazów Vincenta Van Gogha. Gwiaździsta noc to dzieło, które nie może nie wzbudzać emocji – jest wręcz ich ucieleśnieniem. To bowiem jeden z kilku obrazów, którego Van Gogh nie namalował z natury. Wydobyty z głębi otumanionej lekami pamięci, powstał kiedy artysta przebywał na leczeniu psychiatrycznym w szpitalu w Saint-Rémy.
Do stworzeniu obrazu poświęconego niezaprzeczalnej urodzie nocnego krajobrazu, Van Gogh długo się przygotowywał. O swoich planach pisał kilka miesięcy wcześniej swojej siostrze, Wilhelminie:
„Chcę teraz koniecznie namalować rozgwieżdżone niebo. Często wydaje mi się, że noc jest jeszcze bogatsza w kolory niż dzień, ubarwiona najintensywniejszymi fioletami, błękitami i zieleniami. Jeśli przyjrzysz się uważnie, to zobaczysz, że niektóre gwiazdy są cytrynowe, inne mają odcień różowy, zielony i błękitny jak niezapominajki. Bez zglebienia tematu jest oczywiste, że aby namalować rozgwieżdżone niebo, nie wystarczy umieścić białe kropki na błękitnej czerni”
W końcu powstał obraz – obraz całkowicie stworzony w umyśle artysty. Saint-Rémy, typowe prowansalskie miasteczko, z żadnej swojej strony nie wygląda bowiem tak, jak namalował je Van Gogh. To, co znalazło się na płótnie było niejako mozaiką motywów, elementów krajobrazu i architektury, którą malarz podziwiał podczas swoich spacerów, i którą w mistrzowski sposób połączył w jedną całość.
Dzieło, które jest wprost idealnym materiałem do przeróżnych interpretacji, zwraca swoją uwagę mocnym kontrastem między ciemną, wręcz czarną sylwetką uśpionego miasta, a niebywale barwnym, dynamicznym obrazem roztańczonego gwiazdami nieba. Nie dziwne, iż wielu ekspertów dopatruje się w tej wizji starcia między tym, co ludzkie, a tym co należy do natury – kosmicznych mocy, w której realizują się rzeczy wielkie i podniosłe.
Ten ukłon w stronę doświadczenia artystycznego, zrywający całkowicie z fotograficzną dokładnością realistycznych obrazów, jest swoistym manifestem wolności Van Gogha. Wykraczanie poza formy, doświadczania kolorów, kształtów oraz pokazywanie nie tego, co jest, a tego co się czuje było wizytówką holenderskiego mistrza. Gwieździste niebo to także malarska potrzeba religii, duchowości – poszukiwanie wiecznego pierwiastka, które Van Goghowi towarzyszyło właściwie przez całe życie.